Jak mówić, aby dzieci nas słuchały?
Słuchanie nie jest tak proste i łatwe jak wygląda to na pierwszy rzut oka. Oczywiście codziennie słuchamy innych, męża, żony, kolegi z pracy. Bardzo często się zdarza, że nie słuchamy, a jedynie przybieramy „słuchającą minę”, zastanawiając się w tym czasie nad mnóstwem innych rzeczy, które mamy do zrobienia. Sztuka słuchania jest trudna do opanowania dla dorosłych, ale podobnie jest w stosunku do dzieci. Często, co jest doświadczeniem wielu rodziców dzieci zupełnie zdają się nie słuchać wydawanych przez nich poleceń. Pomimo tego, że w niektórych wypadkach mama lub tata powtarzają dziecku jakieś polecenie kilkanaście razy wydaje się jakby trafiało ono w próżnię. Oczywiście taka sytuacja ma swoje konsekwencje i prowadzi do coraz większego poziomu irytacji oraz stresu, jaki narasta w rodzicu, a jest spowodowany tym, że dziecko zdaje się jakby nie reagować na jego prośby. Niestety z czasem i groźby. Rodzice, co zdarzyło się chyba każdemu z nas oczywiście początkowo zwracają się do dziecka z prośba o zrobienie czegoś (Jasiu proszę Cie posprzątaj swój pokój”). Jednak gdy te powtórzone kilkakrotnie zdają się w ogóle nie działać zaczynają się także potencjalne groźby i prośba do Jasia zmienia się w „Jasiu jak nie posprzątasz nie dostaniesz deseru!”
Najgorszym dla niejednego rodzica jest tak zwany „brak posłuchu u dzieci”. Uczucie, że dziecko w ogóle nie zwraca uwagi na prośby rodzica i towarzysząca mu bezradność są na pewno dla niejednego z nas bardzo rozczarowujące. Dodatkowo pojawiające się poczucie winy związane z tym, ze po raz kolejny nie udało się nam opanować gniewu na dziecko i nakrzyczeliśmy na nie. I tak niemalże w kółko. Jak przerwać ten zaklęty krąg?
Oczywiście rada jest jedna zacznij od siebie. Najlepszą droga do zmiany postępowania naszego dziecka jest zmiana naszych własnych nawyków. Oczywiście wymaga to od rodziców wysiłku i pewnej dozy samokrytyki. Spróbujmy poświęcić chwilę czasu na odrobinę refleksji i próbę odpowiedzenia sobie na pytanie jak zachowujemy się, kiedy dziecko chce nam o czymś opowiedzieć. Jak często zdarza nam się użyć w takiej sytuacji zdawkowego „daj mi spokój”, „nie mam czasu”. Może zdarza się tak, że pochłonięci własnymi sprawami, które są ważniejsze od naszego dziecka, czyli czytaniem gazety czy krzątaniem się po kuchni w ogólnie nie zwracamy uwagi na komunikaty dziecka. Zachowując się tak nie wiemy, co jest ważne dla naszego dziecka, na co zwraca ono uwagę, jaki jest jego świat. Żywiąc przekonanie, że ważna jest linia komunikacji tylko w jedną stronę od rodziców do dzieci, a to, co one chcą powiedzieć jest mało ważne lub całkowicie nieważne jest bardzo mylne. Dla dziecka i jego rozumiana świata o wiele ważniejszym jest to, że jego ukochany miś jest chory, że boli go brzuszek jest o ważniejsze dla dziecka niż nasze usilne prośby i nalegania o to by nasza pociecha posprzątała pokój. Dziecka niewolno oszukiwać, dlatego nie powinniśmy udawać, że go słuchamy, dziecko na pewno to wyczuje. Kiedy jesteśmy zajęci, zmęczeni i po prostu nie mamy ochoty słuchać opowiadania dziecka po prostu powinniśmy mu to powiedzieć, ale jednocześnie go nie lekceważyć. Przykładowo można powiedzieć dziecku, że będziemy mieli dla niego czas po kolacji i wtedy z pewnością uda mu się wszystko opowiedzieć. Oczywiście sprawa honoru jest to, aby rzeczywiście się tak stało, nie wolno okłamywać dziecka lub obiecywać, a potem nie dotrzymywać słowa. Dziecko z pewnością będzie czekało na czas do „po kolacji”, kiedy będzie jego czas na wygadanie się.
A jak wyegzekwować od dziecka przysłowiowe posprzątanie pokoju? Pamiętajmy, że nasz maluch myśli na poziomie konkretnym. Jeśli kierujemy do niego prośbę on uważa ja po prostu, za nic innego tylko za prośbę i uważa, że jeżeli taki ma charakter może po prostu, bardzo zwyczajnie odmówić. Dlatego irytacja i gniew rodzica w reakcji na to, że dziecko nie wykonało jego prośby są zupełnie niezrozumiałe. Dziecko widzi tą sytuacje w ten sposób, że rodzice są mili i proszą a następnie od razu się złoszczą i gniewają. Powoduje to nie lada zamieszanie u dziecka, które tak naprawdę nie wie, co się dzieje. Dlatego rodzice powinni pamiętać by polecenia w stosunku do dziecka wyrażać w języku konkretnym, przykładowo „Jasi poukładaj klocki w pudełku, a misie na półce, zanim będzie wieczorynka w telewizji”. Polecenia naszpikowane pojęciami abstrakcyjnymi są dla dziecka po prostu nie zrozumiałe. Nie wie ono, o co chodzi mamie, gdy mówi zrób porządek, co to jest porządek według myślenia mamy?
Oczywiście w tym miejscu pojawia się jeden z kolejnych problemów niemalże sztandarowych w stosunku do tematu egzekwowania poleceń rodziców przez dzieci. Perspektywa układania misiów na półce nie jest w ogóle dla dziecka atrakcyjna, ale rodzic chce wykształcić w dziecku pewne postawy i nauczyć je porządku i przestrzegania zasad. W tym miejscu często jednak pojawia się opór, jak go przezwyciężyć? Warto zachęcić dziecko perspektywą czegoś miłego, jakiejś nagrody lub przyjemności. Można obiecać dziecku, że jeśli uda mu się zdążyć z układaniem klocków i misiów mama pójdzie z nim na spacer lub na huśtawkę. Oczywiście obowiązuje ciągle ta sama zasada: obietnic rodzice wobec dzieci powinni bezwzględnie dotrzymywać. W tym kontekście nagród i przyjemności pamiętajmy, drodzy rodzice, że najbardziej miłym dla dziecka jest wyrażeni aprobaty przez rodziców dla jego zachowania. Powinniśmy więc częściej po prostu chwalić dzieci i nie bać się, że wyrosną na zuchwalców, zapatrzonych w siebie – chwalić należy przecież mądrze.
Czasami nawet najlepsze metody zawodzą. Tak to prawda niestety bywa i tak, że mimo naszych najlepszych intencji, wysiłków oraz przestrzegania wszystkich zasad: konsekwencji, używania konkretnego języka czy obiecanej nagrody dziecko i tak wydaje się być całkowicie niewrażliwe na nasze komunikaty. Co w tej sytuacji. Z pewnością nie wolno nam załamać rąk, czy usiąść w kącie i płakać z powodu braku autorytetu u dziecka. Co więcej nie wolno nam wyładowywać złości na maluchu i krzyczeć na niego, a bezwzględnie zakazane jest używanie siły i przemocy. Po prostu lekarstwem i najlepsza rada na takie zachowanie dziecka jest nasza nieubłagana i konsekwentna postawa. Jeżeli dziecko nie słucha powinno ponieść konsekwencje swego zachowania. Oczywiście pytanie czy za nie zjedzenie obiadu razem z rodzicami dobrą karą jest zakaz oglądania wieczorynki lub spotkania z kolegą? Odpowiedź jest jednoznaczna niestety nie. Zauważmy, że zachowanie nie zjedzenie obiadu razem z innymi nie jest powiązane w żaden sposób z sytuacją oglądania wieczorynki. Konsekwencje musza być powiązane z zachowaniem, kiedy więc dziecko nie chce usiąść razem z rodzicami do stołu, pewnym jest, ze wkrótce zgłodnieje, a wtedy jego posiłek będzie po prostu zimny i niesmaczny. Jeśli postanowimy nie uginać się i nie podgrzewać całego posiłku drugi raz dziecko będzie musiało zjeść chłodną zupę. Na pewno z tego powodu nie zachoruje, jeśli się to powtórzy w końcu zrozumie, że jeśli nie będzie jadło wtedy, co wszyscy jego zupa zawsze będzie niesmaczna i zimna. Każdy mądry rodzic powinien też odróżnić czy rzeczywiście jego oczekiwania wobec dziecka nie są zbyt wygórowane i czy aby nie są przerostem oczekiwań nad możliwościami pociechy. Warto jest także pozostawić dziecku pewien wybór między dwoma lub większa ilością zachowań. To jest chyba kluczowe i może jeszcze pamiętajmy o odrobinie humoru.