Używany fotelik samochodowy? [PORADNIK]
Zdajemy sobie sprawę, że artykuł zachęcający do kupna nowych fotelików (a nie tych „z drugiej ręki”), opublikowany na stronie sklepu z takim asortymentem może się wydać podejrzany. Zapewniamy jednak, że to nie chwyt marketingowy. Argumenty, które pojawią się w tym tekście potwierdzają niezależni eksperci. Choć, rzecz jasna, zależy nam na sprzedaży, najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo dzieci, dlatego przestrzegamy przed wożeniem ich w używanych wcześniej fotelikach. Dlaczego?
Fotelik, który brał udział w wypadku nie jest już bezpieczny
Zaufanie do ludzi wydaje nam się ważną wartością. Czy jednak warto ryzykować bezpieczeństwo naszego malucha? Nie wiemy, czy osoba od której kupujemy fotelik jest szczera i faktycznie oferowany przez nią towar nie brał udziału w wypadku. A należy pamiętać, że nawet najmniejsza stłuczka sprawia, że fotel nie nadaje się dłużej do użytku. Na pierwszy rzut oka może on wyglądać dokładnie tak samo, jak ten ze sklepowej półki. Jednak mikrouszkodzenia, które wychwycić są w stanie jedynie bardzo szczegółowe ekspertyzy, sprawiają, że fotelik, w razie najgorszego, nie zadziała tak, jak powinien. Podobny efekt może pojawić się także w bardziej codziennych okolicznościach – np. gdy fotel upadnie w czasie przenoszenia czy będzie uderzał o ściany bagażnika w przypadku nieprawidłowego transportu.
Jak ważne jest, by nie używać foteli, które uległy kolizji podkreślają czołowi producenci foteli samochodowych – firma Recaro i Kiddy. Wierząc, podobnie jak my, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, prowadzą oni programy wymiany foteli powypadkowych. Dzięki niemu każdy użytkownik fotela, który brał udział w wypadku może wymienić go na nowy zupełnie za darmo (zobacz formularz udziału w programie firmy Recaro oraz poznaj zasady wymiany w firmie Kiddy).
Fotelik, jak każdy przedmiot, zużywa się
Nawet jeśli chcemy kupić fotelik od kogoś bliskiego, o kim jesteśmy przekonani, że nie okłamie nas w sprawie historii nabywanego przedmiotu, to nadal nie możemy być pewni bezpieczeństwa swojego dziecka. Fotelik, jak każdy przedmiot, podczas eksploatacji zużywa się. W czasie codziennego, często kilkuletniego użytkowania wycierają się pasy, luzują zapięcia. Szczególnie, jeśli czynności wpinania fotela i zapinania dziecka towarzyszy pośpiech czy zniecierpliwienie (łatwiej wtedy o zbyt mocne szarpnięcie czy nieprawidłowy montaż), a o to przecież przy płaczącym maluchu nie trudno. Także pod wpływem ciężaru dziecka konstrukcja fotelika intensywnie pracuje i zmienia się. Poza tym tworzywo, z którego powstaje fotelik, jak każdy materiał, zwyczajnie z upływem czasu starzeje się. Dlatego większość producentów zaleca, by foteliki z grupy 0 i I używać nie dłużej niż pięć lat. Na tyle czasu obliczona jest żywotność konstrukcji przeciętnego modelu (trochę inaczej sytuacja wygląda w przypadku foteli o rozszerzonych kategoriach wagowych – one z założenia użytkowane mają być dłużej, ale też odpowiednio dłużej użytkował je wcześniejszy właściciel). Nie bez znaczenia pozostają także warunki, w jakich fotel jest przechowywany. Pozostając w samochodzie jest narażony na silne promieniowanie słoneczne czy wahania temperatur. Ma to wpływ na zachowanie się materiału, z którego stworzono skorupę czy tapicerkę.
Technologia idzie do przodu
Producenci fotelików samochodowy ciągle prowadzą intensywne badania nad technologiami zwiększającymi bezpieczeństwo maluchów w samochodzie. Nowsze foteliki wyposażone są więc innowacyjne systemy chroniące dziecko w razie wypadku.
Używany fotelik trudno będzie naprawić
Jeśli argumenty związane z bezpieczeństwem to nadal za mało, warto być również pragmatycznym. Gdy coś zepsuje się w foteliku „z drugiej ręki” możemy mieć kłopot z naprawieniem tego. Gwarancja na foteliki samochodowe udzielana jest bowiem tylko pierwszemu kupującemu, a jako sprzęt specjalnego przeznaczenia nie mają one pogwarancyjnych punktów serwisowych.