Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Bujać, czy nie bujać? [PORADNIK]

2017-06-16
Bujać, czy nie bujać? [PORADNIK]

Czy powinno się kołysać niemowlęta?

 

Dziś na tapecie mamy trudny temat. Co jest najlepsze dla niemowląt - kołysanie, czy jego brak? Na pewno spotkaliście się z różnymi opiniami - niektóre z nich były pozytywne i zachęcające, a inne negatywne, czasem nawet straszące mikrouszkodzeniami mózgu i urazami zdrowotnymi malucha. Rodzina, znajomi, dziadkowie Waszego dziecka, blogerki internetowe - wszyscy mają na ten temat jakieś zdanie. Kogo więc słuchać?

 

 

 

Jak to zwykle bywa, prawda leży gdzieś po środku. Z jednej strony zbyt energiczne bujanie w pionie, przypominające potrząsanie rzeczywiście nie jest i nigdy nie będzie zdrowe. Faktycznie może doprowadzić do mikrouszkodzeń mózgu i zaszkodzić szkrabowi, szczególnie noworodkowi i niemowlęciu. W tym okresie życia dzieci są przecież najdelikatniejsze. Zresztą nawet dorosłemu nie byłoby przyjemnie, gdyby ktoś nim potrząsał i szarpał w nazbyt energiczny sposób.

 

 

Z drugiej strony, odbierając dziecku możliwość kołysania jednak w pewnym sensie mu szkodzimy. Odpowiednie, miarowe i delikatne bujanie w poziomie działa nie tylko kojąco i usypiająco. Buduje więź z rodzicem i poczucie bliskości oraz co najważniejsze pozytywnie wpływa na rozwój maluszka.

 

 

Rytmiczne, jednostajne, relaksujące kołysanie pobudza układ przedsionkowy w mózgu. Jest to ta część systemu nerwowego, która odpowiada między innymi za zmysł równowagi. Bujanie jest przez niego odbierane jako dodatkowa stymulacja, która wspomaga rozwój sensoryczny i koordynację. Co za tym idzie, wspiera motorykę i uczy prawidłowego reagowania na bodźce.

 

 

W ogólnym rozrachunku skutkami prawidłowego bujania dziecka są  często: przyspieszony rozwój ruchowy, lepsze czucie własnego ciała i większa kontrola nad nim oraz wzmocnienie mięśni.

 

Psychologowie zwracają też uwagę na emocjonalny aspekt. Kołysanie na rękach (oczywiście to prawidłowe) wpływa na poczucie bliskości z rodzicem. Uspokaja i wycisza emocje. Działa kojąco, dlatego dzieci tak często usypiają, gdy są bujane.

 

 

Wielu ekspertów sugeruje także, że kołysanie wspiera rozwój emocjonalny, wspomaga koncentrację uwagi, a nawet rozwój mowy i percepcji słuchowej. Można to przyjmować za pewnik lub powątpiewać, mimo to jedno trzeba przyznać - kołysanie to bardzo pierwotna, atawistyczna aktywność, którą  wszyscy poznajemy w łonie matki i intuicyjnie kojarzymy z bezpieczeństwem, odprężeniem i relaksem.

 

 

Nie zaprzeczajmy, wszyscy lubiliśmy je w dzieciństwie. Gdyby było złe dla organizmu, to nie korzystalibyśmy tak chętnie z koników bujanych, huśtawek czy bujanych foteli. Ciało samo wie, co jest dla niego dobre i reaguje, gdy dana czynność mu szkodzi. Oczywiście niemowlę nie może zaprotestować, gdy jest zbyt mocno bujane lub ktoś bardziej nim potrząsa niż kołysze. Stąd też bierze się tak dużo obaw i kontrowersji związanych z tym tematem.

 

Nie kołysz, bo się przyzwyczai!

 

"Nie kołysz dziecka, bo się przyzwyczai" - kto z przyszłych rodziców przynajmniej raz nie usłyszał podobnego zdania z ust teściów, rodziców lub bardziej doświadczonych w wychowywaniu dzieci znajomych? Wychodzą oni z założenia, że maluch, który nie jest bujany, nie przyzwyczai się do ciągłej obecności rodziców w porze snu i w rezultacie będzie łatwej zasypiał samodzielne. Co za tym idzie nie będzie wymagał ciągłej opieki oraz nie będzie fundował rodzicom tak wielu nieprzespanych nocy.

 

 

Problem w podobnym rozumowaniu wynika z faktu, że już rodząc się, dziecko jest przyzwyczajone do kołysania. Bujanie zna od zawsze z łona matki. W jej brzuchu otoczone jest płynem. Unosi się w wodzie i ten stan jest dla niego naturalny. Sami, leżąc na wodzie, możecie zaobserwować, że nie jest ona statyczna. Że każdy wasz ruch powoduje jej ruch i lekkie kołysanie.

 

 

Gdy kobieta w ciąży wykonuje codzienne czynności - schodzi po schodach, spaceruje, siada i wstaje, nienarodzony jeszcze malec odbiera jej najdrobniejsze ruchy jako właśnie kołysanie i wibrację. Przez całe dziewięć miesięcy to wrażenie towarzyszy mu codziennie i jest czymś naturalnym. Dopiero narodziny zmieniają ten stan rzeczy.

 

Dlatego właśnie monotonne, delikatne bujanie tak bardzo uspokaja. Podświadomie kojarzy się z czasami, gdy wszyscy byliśmy w łonie matki - bezpiecznym, ciepłym, spokojnym środowisku, gdzie nic nam nie zagrażało.

 

 

Pamiętajmy też, że dziecko płaczem nie wymusza niczego na rodzicu. Pół roczny szkrab jest jeszcze za mały by rozumować w ten sposób. Gdy płacze, nie robi tego bo, wie że mama weźmie go na ręce, płacze by zasygnalizować potrzebę. Powodów jest wiele - głód, strach, ból, mokra pieluszka... Wśród nich znajduje się też chęć bliskości i kontaktu.

 

 

Oczywiście nie należy kołysać malucha za każdym razem, gdy tylko zapłacze. Można uczyć samodzielnego zasypiania i wyciszania się. I co najważniejsze - nie należy bujać coraz mocniej, jeśli dziecko na to nie reaguje. Jeśli szkrab płacze nie ze zmęczenia, czy potrzeby kontaktu, a na przykład z powodu bólu brzuszka lub choroby, takie działanie w niczym nie pomoże.

 

Jak kołysać?

 

Tu przechodzimy do najważniejszej kwestii - jak kołysać by nie zaszkodzić? Przede wszystkim nic na siłę! Jeśli pierwsze próby uspokajania poprzez delikatne kołysanie nie przynoszą rezultatu, nie wolno intensyfikować ruchów ani czynić ich bardziej zamaszystymi. Silne potrząsanie dziecka, czy telepanie maluchem w wózku mogą zrobić dziecku mu krzywdę.

 

 

Jeśli już kołyszemy to tylko lekko i miarowo! Dobrze jest to robić na przykład w takt muzyki lub nucąc, wtedy nadajemy ruchowi odpowiedni, stały rytm. Można też zmieniać kierunek, by bujanie nie było bardzo monotonne. Poleca się huśtanie dziecka do przodu, do tyłu, na boki w poziomie.

 

 

Podobno naukowcy wyliczyli, że najkorzystniejsze jest bujanie z częstotliwością ok. 70 ruchów na minutę, czyli mniej więcej w takim rytmie, w jakim bije serce człowieka. Do takiej częstotliwości dziecko miało już czas przywyknąć w brzuchu mamy.

 

Integracja sensoryczna - co to takiego?

 

Na początku naszego artykułu padło pewne istotne pojęcie - integracja sensoryczna. Co to takiego i czemu bujanie pozytywie na nią wpływa? Już tłumaczymy!

 

Zacznijmy od tego, że ciało dziecka ciągle przetwarza jakieś bodźce. Układ nerwowy wciąż wchłania informacje potrzebne do rozwoju i uczenia się nowych rzeczy. Wszystkie bodźce zewnętrzne i wewnętrzne muszą być jednak prawidłowo zorganizowane, by ciało pracowało jak należy. Od tego właśnie mamy integrację sensoryczną.

 

 

Odpowiada ona za prawidłowe odbieranie i przetwarzanie bodźców wzrokowych, słuchowych, dotykowych, węchowych, ale także tak zwanych zmysłów ukrytych - odczuwania grawitacji,  zmysłu równowagi czy czucia własnych ruchów. Wpływa więc na koordynację, zdolności manualne, sprawność fizyczną i ogólne sprawności manualne.

 

 

Niestety coraz więcej dzieci ma problemy z tą sferą i odczuwa zaburzenia integracji sensorycznej takie jak: słaba równowaga, nadwrażliwość na hałas i bodźce dotykowe - w tym nawet nielubienie przytulania i niechęć do pewnych typów ubranek objawiająca się nasilonym rozdrażnieniem podczas ubierania. Częstymi objawami są także problemy z koordynacją i niechęć do aktywności fizycznej, kłopoty z nauką jazdy na rowerze. Pojawiać się mogą też problemy z czynnościami manualnymi - trudności z rysowaniem, zdejmowaniem butów, zapinaniem guzików. Zdarzają się również opóźnienia w rozwoju mowy i późniejsze trudności w skupieniu.

 

 

Pewne czynności i aktywności po prostu przychodzą trudniej maluchom z zaburzoną integracją sensoryczną. Takie dzieci bywają też częściej rozdrażnione lub nieskupione, co niestety dorośli odbierają jako "bycie niegrzecznym".

 

Przyczyn problemów z integracją sensoryczną szuka się między innymi w braku bodźców ruchowych w okresie prenatalnym i niemowlęcym. Dlatego konieczna jest odpowiednia stymulacja, poprzez dostarczanie bodźców ruchowych. Kołysanie jest właśnie jednym nich. Nawet, będąc w ciąży mama powinna bujać się w hamaku, na huśtawce, w fotelu bujanym. Wpłynie to pozytywnie na dziecko.

 

Jeśli bujać, to w czym?

 

Oczywiście kołysanie kojarzy nam się z noszeniem dziecka na rękach. To ten najlepszy sposób, dający dużo bliskości, budujący więzi i emocjonalne przywiązanie. Ale umówmy się... Nie da się tego robić dłużej niż przez chwilę. Rodzic ma jednak określoną wytrzymałość fizyczną. Ma też swoje obowiązki domowe i nie zawsze może być na każde zawołanie.

 

 

Warto więc skierować swoją uwagę w stronę kilku przydatnych produktów. Będą to: wózek pozwalający na kołysanie, nosidełko bądź chusta do noszenia malucha, huśtawka niemowlęca lub bujaczek. Nie musisz mieć ich wszystkich, czasem wystarczy jeden! To już zależy od potrzeb rodziny i dziecka. Nie każdy maluch bowiem lubi być bujany bardzo często, niektóre dzieci nie przepadają za huśtaniem na boki, inne wolą być po prostu noszone, co samo w sobie daje bardzo subtelne odczucie kołysania.

 

 

Nosić dziecko możemy, przywiązując je do siebie chustą lub korzystając z nosidełka. Oczywiście nie pierwsze z brzegu nosidełko, bo może się ono okazać szkodliwym dla malucha ,,wisiadłem", gdzie ciężar ciała dziecka opiera się wyłącznie an kroczu, a pozycja kręgosłupa jest niepoprawna, nie mówiąc już o kwestii bioder!

 

 

Za bezpieczne możecie uważać  na przykład nosidełko Cybex Yema. Fizjoterapeuci (między innymi znany specjalista P. Zawitkowski, autor wielu publikacji na temat wspomagania rozwoju dziecka) potwierdzają, że pozwala ono na zachowanie bezpiecznej pozycji nóżek, bioder, kręgosłupa i główki. Są one takie same, jak w klasycznej chuście! Cybex Yema pozwala na noszenie dziecka z przodu, na plecach lub na boku (w zależności od jego wieku). Podobnie jak w przypadku chustowania, pozycja z przodu jest odpowiednia już od narodzin.

 

 

Jeśli chodzi o wózki, to nie każdy model z gondolą będzie umożliwiał kołysanie malucha. Jeśli zależy Ci na tej opcji musisz szukać takiego, który będzie miał dużą amortyzację lub wahaczowe zawieszenie. Na pewno wózki głęboko-spacerowe Navington okażą się w tej kategorii dobrym wyborem - przykładowo testowany przez nas niedawno Navington Caravel (test TUTAJ).

 

 

Polecamy także Amelis Hugo. Jako wózek z podwójną amortyzacją (i kół i siedziska) umożliwia on swobodne kołysanie, a nawet jego dostosowanie do potrzeb dziecka poprzez regulację amortyzacji. (Pamiętajmy, że zbyt zamaszyste bujanie może zaszkodzić dziecku!)

 

 

Zawsze można też zdecydować się na leżaczek-bujaczek. Na rynku znajduje się wiele propozycji tego typu - od prostszych modeli takich, jak Caretero Bugies, Caretero Rancho, Caretero Aqua czy Caretero Astral, po bardziej zaawansowane Graco Lovin' Hug i Graco Simple Sway.

 

 

Huśtawki tego typu często posiadają też tryby muzyczne. Dziecku można włączyć kołysankę, przyjemny szum morza lub dźwięki podobne do tych, które słyszało w łonie mamy.

 

Oczywiście warto pamiętać, że z niczym nie należy przesadzać i w kołysaniu trzeba zachować umiar.  Sprawdzajcie, jak Wasze dziecko reaguje na bodźce i bądźcie czujni. Nie kołyszcie w wózku zbyt zamaszyście - nie o to chodzi, by maluch wręcz podskakiwał w gondoli, ale by spokojnie zrelaksował się i wyciszył.

 

 

Nie wyręczajcie się też bujaczkiem czy huśtawką w okazywaniu czułości. Prawda jest taka, że maluchowi nic nie zastąpi uścisku taty i objęć mamy.

 

Pokaż więcej wpisów z Czerwiec 2017
Zaufane Opinie IdoSell
4.90 / 5.00 1392 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-03-27
Szybka dostawa, produkt zgodny z opisem. Bardzo dobra cena za letnią tapicerkę do fotelika marki Cybex (70% rabat).
2024-03-25
Zamówienie zrealizowane bardzo sprawnie.
pixel